U Kucki była pani fizjoterapeutka, wezwana przeze mnie w związku z coraz wyraźniejszymi buntami dziewczyny na rosnące wymagania treningowe. Kucka została zaprezentowana w trzech chodach ( przy czym oczywiście przejścia w dół były nie do zrobienia, w związku z brakiem komunikacji mózg - kończyny), następnie wymacana w kierunku zakresu ruchomości poszczególnych elementów składowych.
Zostało stwierdzone co następuje:
- Dziewczyna ma całą sztywną szyję, co było do przewidzenia. Mamy zadaną pracę domową z wcierkami i masażami oraz ćwiczeniami rozciągającymi
- Dodatkowo miejsce za kłębem jest troszkę spięte - żel pod siodłem i uklepanie nowego wypełnienia powinny przynieść poprawę. Zalecane również masaże po jeździe
- Grzbiet jest krótki a mięśnie wąskie, co sprawia, że dobranie odpowiedniego siodła do jej budowy graniczy z cudem... (mówiłam już że kocham niewymiarowe konie?)
- Siodło jest dobrane w sposób zadowalający - może nie jest idealnie, ale przynajmniej nie robi kuku w plecki :)
- Kissinga brak - przynajmniej tyle dobrze.
- Kobyła została określona jako neurologiczna - ma duże prawdopodobieństwo Shiversa a przynajmniej części jego specyficznych objawów. Niestety problemy z szyją wynikają też z wyrobionego nawyku podrywania łba i napinania mięśni przy najmniejszym chociaż stresiku.
- Zad lekko asymetryczny
Jako że niestety nie znamy dokładnie historii zajeżdżania Małej i nie jesteśmy w stanie stwierdzić, jak ono przebiegało - możemy tylko przypuszczać jakie są przyczyny takiego stanu rzeczy. Widać jednak wyraźnie, że ma ona problem z przyjęciem kontaktu, a na zbyt wysokie wymagania reaguje zacięciem się i usztywnieniem. Choć jest miła w obsłudze i nie przejawia chęci zabicia jeźdźca, nie zupełnie zakumała ideę współpracy z człowiekiem.
Wszystko to sprawia, że coraz bardziej zastanawiam się nad zasadnością użytkowania jej pod kątem parasportowym. Pomimo tego, że powtarzałam sobie i światu, że chcę z nią pracować powoli i w jej tempie, bez napinki i przerostu ambicji, to dałam się ponieść. Za dużo i za szybko. Do tego dochodzi jeszcze fakt, że ja też nie czuję się pewnie na tej drodze, którą obrałyśmy.
Wniosek jest jeden - należy zwolnić i zboczyć z tej uliczki, bo oddala nas on od celu, a nie przybliża.
nie znaczy to jednak, że przechodzimy na stronę naturalsów, co siedzą na płocie i pozwalają się temu koniu wyrazić! Będziemy oczywiście dalej pracować, ale na naszych, a nie narzuconych nam zasadach. (Ciekawe tylko jak to powiemy naszej Trenerce :P)
Z innych ciekawych wniosków dnia wczorajszego - zostałam pochwalona przez fachowca za dobrą i świadomą opiekę nad mutantami :) Normalnie medal z ziemniaka mi się należy :D