Repelenty działają chwilowo, kosztują jak za zboże a moje konie są, delikatnie rzecz ujmując, sceptyczne do psikania ich ciał jakimiś śmierdzidłami.
W ostatnim terenie Trevor dwa razy zrzucił sobie ogłowie z łba próbując pozbyć się natrętnego krwiopijcy, także zainwestowałam w maski, siatkowe derki i prowadzę właśnie średniowieczną sekcje koni terenowych. No kurde trudno, że wyglądamy jak "Pogromców Duchów" albo innego Kacpra, przyjacielskiego duszka, ale przynajmniej nas nie dziabią. To znaczy koni nie dziabią, bo całe towarzystwo latające skupia się wtedy na jeźdźcach.
![]() |
Nowa maska Emeryta |
Dawno, oj dawno nie próbowałam prowadzić terenu na Netce. Jakieś mam takie kiepskie wrażenia z jej grzbietu jako konia prowadzącego, a każde jej dygnięcie odbija się głośnym echem w moim kręgosłupie. Jednak jak mus, to mus. Ubrałam kobyłę w przyciasną maskę dziadka, zarzuciłam na nią hidżab i ruszyłam w świat z dwoma innymi końmi na ogonie.
![]() |
Sekcja koników średniowiecznych wyrusza na szlak |
No dość dygresji, wróćmy do lasu.
Przez cały teren było bardzo dobrze. Galop pod kontrolą, nawet bez wielkich potknięć, zero płoszenia się, panowanie nad prędkością super, gorzej z trakcją, ale uznajmy że długie nogi jej to utrudniają. Dojechałyśmy do zaprzyjaźnionej stajni i tam.... kaplica.
Na horyzoncie zdarzeń pojawił się wielki, koniożerny kontener na śmieci w kolorze krwiożerczego błękitu. No i dupa, przejechać się nie da. Kobyła zawał, zapaść, stany lękowe, ataksja mowy i stupor. Nie i koniec.
Chwilę nam zajęło, ale w końcu przy wsparciu chłopaków z tyłu (Turbokuca i Harcka) udało się przekroczyć terytorium Wielkiego Przedwiecznego Śmietnika. Brawo dzielna i odważna Kucka!
Niestety Trevor będzie wyłączony z użytkowania przez najbliższe 2 tygodnie, więc chyba czeka mnie więcej zdyganych terenów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz