Wielkokoń Nette na 99% choruje na Shivering syndrome, bardzo nieprzyjemną, postępującą i nieuleczalną chorobę neurodegeneracyjną.
Zazwyczaj objawia się to śmiesznym wykręcaniem tyłów podczas czyszczenia albo zabiegów kowalskich, mało skoordynowaną częścią zadnią konia gdy się go próbuje cofnąć i pocieszną "kaczuchą" czyli odgięciem tylnej giczy prawie pod kątem 90 stopni od tułowia.
Bywają gorsze i lepsze dni. Czasem wcale po niej nie widać choroby, niekiedy pomimo prób i chęci obu stron, tylne kopyta pozostają niewyczyszczone, bo się ich zwyczajnie nie da oderwać od gruntu... Podobno suplementacja i rehabilitacja może opóźnić rozwój choroby i trochę przynajmniej złagodzić jej skutki... Także pracujemy dzielnie, wcinamy ziółka i witaminy i staramy się nie dać!
Wczoraj wielkokoń przestraszył mnie nie na żarty... Po krótkiej lonży wypuściłam dziewczynę na pastwisko, a ona jak to zwykle postanowiła się wytarzać. Palnęła więc na glebę radośnie i nawet przerzuciła swoje subtelne cielsko przez grzbiet na drugi boczek - ale tu natrafiła na linki. Nie dość, że zaplątała się tyłami w elektrycznego pastucha (na szczęście akurat ta linka nie działa, bo kilka miesięcy temu walnął w nią piorun i spalił przewody), to jeszcze zadek odmówił posłuszeństwa i tak biedaczka leżała sparaliżowana.
Jak do niej dopadłam, to nie do końca wiedziałam co mam zrobić. Po pierwsze wyplątać z taśm - jasne. Ale co dalej? Uspokoić kobyłę, zapewnić jej miejsce do wstania ... i zaklinać rzeczywistość żeby się udało.
Po chwili wstała, choć z niemałym trudem. Ja byłam blada, ona też nie wyglądała na szczęśliwą.
Tym razem się udało.
Co będzie następnym razem...?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz