Po podbiciu nie ma już w zasadzie śladu w pracy na miękkim podłożu. Jeśli chodzi o trudny teren to nadal kopyto (kopyta?) są tkliwe i noga potrafi się urwać na kamyczku. Nie zdecydowałam się więc jeszcze na wsiadanie w teren. Dziś czeka nas struganie kopyt, więc podpytam naszego mistrza o mój pomysł na buty dla Trevora. Zakładane w teren, żeby korzonki i szyszunie pana konia nie maltretowały.
Zbieramy się też do zmiany stajni na jesień, na taką z full opieką, dereczkami, owijkami, obiadkami i sianosiatkami. Może nie będzie tam hektarowych łąk ani super terenów wkoło, ale dla mnie i dla pana Seniora już nie jest to najważniejsze. Na pierwszy plan wyszło jego zdrowie, jego bezpieczeństwo i możliwość dotarcia do niego w 15 min z domu. Taką stajnię znalazłyśmy i do takiej powędrujemy z Turbokucem pod koniec przyszłego miesiąca.
Jak zawsze przy okazji przeprowadzek - kupa stresów, dużo planowania i nagle tysiące pomysłów na minutę. Oby wszystko poszło dobrze :)
No i może uda się jeszcze wsiąść na staruszka, jak już nogi, kondycha i plecki pozwolą...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz