Rozpoczęło się więc od nowej tabliczki dla Trevora, bo przecież należy się dopasować stylistycznie do kolegi z boksu obok. Zamówione, zaprojektowane i dostarczone. Właścicielka prze szczęśliwa...
Na koniec nastał czas zakupów sprzętu absolutnie priorytetowego, mianowicie KUPOZBIERACZKI.
Spełniłam swoje wielkie marzenie i kupiłam prawdziwy zestaw Misty Boy, mokry sen każdej koniareczki z lat 90, która musiała sprzątać boksy wielkimi i nieporęcznymi widłami i metalowymi szuflami. Lekki, plastikowy i w dziewczęcym kolorze. Róż rządzi!
Na zdjęciu jeździec Turbokuca prezentuje prawidłową motywację do kolekcjonowania produktów przemiany materii naszych dzielnych rumaków....
W międzyczasie dziwnym trafem do mojego domu za pośrednictwem kuriera przyjechały jakieś worki z paszą, jakieś sieczki, nowa derka, kantar i kilka innych absolutnie niezbędnych produktów, których wcale nie mam w nadmiarze.... Szał zakupowy... Ratujcie mnie przed mną samą zanim wydam całą pensję i zacznę podjadać Trevorowi musli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz