Ciemność zalała okoliczne łąki i lasy. Wszystkie żyjątka schroniły się w swoich norach i leżach by przeczekać ten mrok i ziąb. Tylko dzielna Netka wraz z jeźdźcem Mutantów oraz psem Camo zdobyli się na odwagę by wkroczyć w ten horror...
Praca na lonżowniku przebiegła nawet spokojnie - kobyła wreszcie miała szansę porządnie rozprostować swoje długie nogi i rozwinąć prędkość na miękkim podłożu. Na zewnątrz niestety gruda i lód, więc i kopytne drepczą ostrożnie i powoli. Gdy dostaną trochę przyczepności - nagle objawiają się ich niespożyte pokłady energii skrzętnie magazynowane w zimowy czas.
Po skończonej przebieżce czekała ich jeszcze przeprawa z bezpiecznego kręgu światła bijącego z roundpenu do kolejnej przystani jasności przy stajennej lampie... Gdy wkraczali w mrok gdzieś z boku rozległo się mrożące krew w żyłach...
...meeeee....
Następne sekundy trwały jakby w nieskończoność - powodowana pierwotnym lękiem i instynktem przetrwania kucka najpierw skoczyła w bok, tam nadziawszy się najpewniej na rogi bestii zareagowała susem w przód. Niestety jej ucieczkę zniweczyła długość uwiązu, ratowała się więc ucieczką w kierunku jeszcze niedawno jasnego i bezpiecznego lonżownika...
Po dłuższej chwili udało się opanować dzikie wierzgi Kucki. Potworem okazała się stojąca za drzwiami taczka, która skutecznie obroniła się przed ciałem Kucynki znacząc jej bok długą szramą. Również tylna noga Netki ucierpiała w tym starciu. Biedna, trzęsąca się z przerażenia i bólu kobyłka pokuśtykała na trzech nogach do stajni, nie wiedząc czy wyjdzie cało z tej opresji...
Jeździec Mutantów, nauczony doświadczeniem wziął to na luz i postanowił nie przejmować się zanadto. W stajni okazało się że kucka ma lekkiego siniaka na słabiźnie i zdartą sierść na boku. Nogi, kopyta i wszystkie inne strategiczne elementy konia są w porządku, oprócz mózgu który nadal był w trybie - olaboga, urwało mnie wszystko, ratuuuuj, jaka ta koza w mroku była straszna!
Na mózg pomogła marchewka, przekomarzanie się z kumplem z boksu obok i lizawka likit. Na siniaka poszła glinka, a zarysowanie zostało opatrzone rivelem. Taczka przeżyła, pozbywając się jedynie części zawartości podczas wywrotki.
Jaki z tego morał? Kobyły to panikary a kozy to dzieło szatana.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz